Media
Leszek Chmielowski |
Zamek Bobolice w gminie Niegowa to przykład wieloletniego procesu rekonstrukcji kazimierzowskiego dzieła sprzed wieków, będącego efektem zaangażowania i nakładów finansowych pasjonata, który wierzy w sens odbudowy niszczejących dóbr narodowych.
Rozmawia Leszek Chmielowski
Co legło u źródła Pańskiej decyzji o rzuceniu się - niczym Don Kichot - na niespotykane dzieło odbudowy zamku w Bobolicach, ufundowanego przez króla Kazimierza Wielkiego?
- Może podjąłem się tego zadania właśnie dlatego, że to rzadki i nieprawdopodobny w Polsce przypadek, jak Pan to ujął -donkiszoterii? Przekornie mógłbym odpowiedzieć: a dlaczego nie? W Polakach drzemie coś, co sprawia, że łatwo jest nam zerwać się do rzeczy niemożliwych, a do rzeczy, które wydają się proste, naturalne, tak jak dbanie o nasza przeszłość, tożsamość narodową, podchodzimy nieco zbyt nonszalancko. Przykładem rzeczony zamek, do odbudowy którego często odnoszono się niechętnie czy lekceważąco. A tak naprawdę, gdy zostawiamy zamek w ruinie, to tak jakbyśmy składali Szwedom hołd, że go zburzyli, albo stawiali najeźdźcy pomnik. Warto pamiętać, że Kazimierz Wielki, zastawszy Polskę drewniana i odmieniwszy ją w murowana, dokonał rzeczy wielkich. Budując ponad 25 zamków obronnych, które chroniły powiększone przez niego państwo polskie od strony Śląska, stworzył najbardziej genialną pod względem strategicznym linię obrony wymyślona w średniowieczu. Dlaczego nie zachwycać się nad wartością tych budowli, tym, że były piękne, świetnie ulokowane na ostańcach skalnych, a stąd nazywane orlimi gniazdami? Mnie i mojej rodzinie zależało, żeby w regionie, w którym żyjemy od pokoleń, nie wstydzić się przed przyjaciółmi z zagranicy, że mamy ruinę, lecz móc im pokazać coś, co kiedyś było świetnością. Postanowiłem przestać pytać, co jeszcze mogę od tego regionu mieć, a zacząłem sie zastanawiać, co ja temu regionowi mógłbym dać. Rekonstrukcja zamku w Bobolcach, której się podjąłem, mimo wielkich przeszkód i braku wsparcia finansowego, jest źródłem wielkiej satysfakcji. Tym większej, że aby stworzyć na zamku muzeum, które będzie służyło również przyszłym pokoleniom, wszystko robimy z własnych środków. Chciałbym też zaznaczyć, że takie rzeczy nie wynikają z planu, lecz wypływają z potrzeby i poniekąd szaleństwa, bo trzeba być szalonym, żeby porywać się z motyką na słońce.
Sformułował Pan bardzo istotny myśl, że naród, który odwraca się od swej historii i nie dba o korzenie, zawisa w próżni i nie ma szans na dalszy rozwój. A my przecież byliśmy szczególnie doświadczeni przez wojny, najazdy, toteż odbudowa nawet pojedynczych obiektów wpływa na odradzanie się tożsamości narodowej.
- To prawda. Doświadczam tego, obserwując turystów odwiedzających dziś zamek w Bobolicach, którzy za łzami w oczach stoją przed zrekonstruowana budowlą i; pytają, mnie i mojego brata, z którym podiąłem się odbudowy, jak nam dziękować za wskrzeszenie z ruin miejsca, które zapadło im w pamięć jako symbol tego, co bezpowrotnie przemija, a dziś rozkwita. Podobnie ludzie z Bobolic dziś nie mówią inaczej niż: „nasz zamek". I to jest piękne, że mieszkańcy wsi identyfikują się z nasza pracą. Członkowie miejscowej OSP pełnią w weekendy wartę na zamku, wpuszczając turystów, bo są dumni, że maja swój zamek. Aktualnie jesteśmy na etapie organizowania drużyny rycerskiej zamku Bobolice, w co chętnie zaangażowała się lokalna młodzież.
Nasuwa mi się porównanie ze Starym Miastem w Warszawie i niebezpieczeństwem podobnych zarzutów sztuczności rekonstrukcji, które z czasem okazały się bezpodstawne, bo stare kamienie doskonale zrosły się z nowymi.
- Niestety, dziś wciąż króluje u nas komunistyczna doktryna konserwatorska, w myśl której dobrem najwyższym była ruina. Pozostałość po wymyśle naczelnego architekta Warszawy - Sigalina, który nawoływał „Chrońmy ruiny". Właśnie ci doktrynerzy powołują się na zapisy Karty Weneckiej, sygnowanej ze strony polskiej przez prof. Zachwatowicza, który Warszawę odbudował. Zapisy te nie mają nic przeciwko rekonstrukcji, mówią tylko, w jaki sposób i kiedy należ) ją podejmować. W przypadku zamku w Bobolicach w proces rekonstrukcji były zaangażowane największe sławy polskiej nauki i byli zaangażowani wybitni eksperci z dziedziny castelologii z dr. Waldemarem Niewaldą na czele. Siły zjednoczyli młodzi i doświadczeni architekci oraz specjaliści czuwający nad bezpieczeństwem konstrukcji.
Czy zamek w Bobolicach jest jedynym odbudowanym kasztelem na terenie Jury Krakowsko-Częstochowskiej?
- Po wojnie takiej rekonstrukcji nie było, za wyjątkiem Bedzina, który również został zrekonstruowany jako zamek królewski. Natomiast w czasach najnowszych, czyli w ostatnim 20-leciu, zamek Bobolice jest jedynym zamkiem królewskim, który został zrekonstruowany.
Które obiekty widziałby Pan jako następne w kolejce do odbudowy?
- Ja postulowałbym odbudowę wszystkich zamków w Jurze i wcale nie boję się ataków pseudokonserwatorów, którzy chcieliby zostawić je jako ruinę. Obiektów z cegły lub wapienia po prostu nic da się utrzymać w formie trwałej ruiny, bo niszczenie będzie postępowało. Z taka sytuacją mamy do czynienia w zamku Mirów nieopodal Bobolic. Stąd nie mam wątpliwości, że pojecie trwałej ruiny jest czysto wirtualne i na dłuższa metę ta teoria konserwatorska zostanie w Polsce obalona. Nie chciałbym, aby została obalona poprzez upadek zabytków, które jeszcze dziś można uratować.
I które mogą stanowić fundament turystycznego ożywienia...
- Jestem przekonany, że odbudowa wszystkich zamków kazimierzowskich mogłaby być kołem zamachowym gospodarki regionu i perełką na skalę kraju. Dlaczego nie mielibyśmy się chwalić czymś, co w innych krajach robi furorę, jak choćby słynny szlak zaników nad Loarą?
Jakim obciążeniem jest realizacja rekonstrukcji zamku w wymiarze finansowym? Czy rzeczywiście jest to tak niewyobrażalny koszt, że państwo nie mogłoby tego udźwignąć?
- Według mnie największą barierą są problemy biurokratyczne. Proszę sobie wyobrazić, że my na samą tylko zgodę na rekonstrukcje zamku Bobolice czekaliśmy ponad 6 lat. Dużo prościej jest powiedzieć „nie" niż „tak". Przeszkodą tak naprawdę nie są pieniądze, lecz wola i chęć pomocy tym, którzy chcą zainwestować swój majątek i czas w ratowanie dóbr narodowych. Na Zachodzie są programy wspierające tego typu działania, systemy ulg podatkowych, jest promocja takich inicjatyw za środki UE. U nas w dalszym ciągu jest to niesłychanie trudne. Nasza aplikacja o dofinansowanie prac rekonstrukcyjnych została odrzucona z powodu formalnego błędu w złożonym wniosku. O konkretnych kwotach mówię niechętnie, bo pieniądze są tylko narzędziem umożliwiający mi realizację celu. Będę zadowolony, jeśli uda się doprowadzić do stworzenia muzeum w zrekonstruowanym zamku i udostępnienia go potomnym.
Co będzie można zobaczyć w muzeum?
- Muzeum będzie pokazywało życie na zaniku na różnych etapach dziejów, począwszy od czasów fundatora - Kazimierza Wielkiego, a skończywszy na takich momentach, jak pobyt na zamku Jana III Sobieskiego, który, ciągnąc pod Wiedeń przed odsieczą wiedeńską nocował w namiocie w jego murach, upamiętniając to w listach do Marysieńki. Takie chwile powinniśmy uwypuklać, bo w historii zamku nie jest najważniejsze to, że zburzyli go Szwedzi, lecz to, że był zamkiem królewskim, że należał do wspaniałego systemu obronnego,że przebywali w nim różni władcy na przestrzeni wieków.
Czy oprócz muzeum na zamku znajdą się obiekty hotelowe, restauracyjne?
- Na samym zaniku nie przewidujemy takich obiektów, natomiast u podnóży zamku powstaje karczma bobolicka przewidziana jako miejsce obsługi ruchu turystycznego gdzie goście będą mogli zjeść, wypić, przenocować, kupić pamiątki. W niedalekiej odległości od zamku powstanie też muzeum neandertalczyka, "Bobolusa Jurajskiego", którego ząb został niedawno odkryty przez archeologów z Uniwersytetu Szczecińskiego w jaskini Stajnia, na grzędzie bobolicko-mirowskiej, pomiędzy zanikiem Bobolice a zamkiem Mirów. Fakt ten jedynie przydaje magii ciekawym historycznie oknlicom Bobolic. Jeżeli procedury formalni1 przebiegną sprawnie, my zrobimy wszystko, żeby już w tym roku to muzeum powstało. W swoich działaniach wzorujemy na na przykładach zachodnich, gdzie zabytek żyje swoim życiem, ale jednocześnie ma otoczenie, które pozwoli mu na siebie zarabiać, żeby mogło się utrzymać. Nie możemy dopuścić, by odbudowany zamek znów popadł w ruinę, bo państwo nie będzie chciało łożyć na jego utrzymanie.
Marzenie o zamku Pan zrealizował. Jakie są kolejne pomysły i plany?
- Z mówieniem o realizacji byłbym ostrożny, bo choć zamek już stoi, to mając za sobą wiele negatywnych doświadczeń - wiem, że jeszcze wiele przeszkód może wyniknąć po drodze, ale zmierzamy w dobrym kierunku. Następny będzie zamek Mirów, najprawdopodobniej pełniący za czasów fundacji Kazimierza Wielkiego funkcje strażnicy królewskiej, a z czasem rozbudowany. Zamek Mirów zachował się w dużo lepszym stanie niż Bobolice. Niemniej uważamy, że na tyle wrósł w swym kształcie w lokalny krajobraz, że będziemy starać się zrekonstruować go częściowo w ren sposób, żeby nie zaburzać dzisiejszej bryły murów: Jestem spokojny o to, że efekty naszych inicjatyw same się obronią, a jednocześnie przysłużą regionowi.
źródło: VIP (06.04.2010)